Będą nowe podatki i niższe koszty podatkowe
Mimo że w 2018 roku raczej nie zmienią się stawki podatkowe, wielu podatników może zapłacić większe daniny. Stanie się tak w związku ze zmianami dotyczącymi zarówno nowych podatków, jak i zmian w zasadach rozliczania kosztów podatkowych.
Sporo planowanych w najbliższym czasie zmian podatkowych wzbudza kontrowersje, z uwagi na to, że ich skutkiem jest wzrost obciążeń podatkowych dla licznego grona podatników. Takie kontrowersyjne projekty pojawiły się w ostatnim czasie dwa: pierwszy dotyczy tzw. podatku „galeryjnego” (podatek od właścicieli komercyjnych nieruchomości), drugi limitu kosztów z tytułu zakupu usług niematerialnych.
Od nieruchomości komercyjnych podatek nawet przy stratach
Nowa forma opodatkowania ma być wprowadzona w wyniku zmian w ustawach o podatkach dochodowych, czyli to zarówno w przepisach o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT), jak i o podatku dochodowym od osób prawnych (CIT). Według założeń resortu finansów miałby on objąć te nieruchomości, które wykorzystywane są do celów komercyjnych, i których wartość początkowa przekracza 10 mln zł. Oznacza to zapewne objęcie takim podatkiem większości nieruchomości na rynku, jak bowiem wynika z ogólnodostępnych danych wśród 100 sprzedanych w 2016 roku nieruchomości komercyjnych, zaledwie 10 miało wartość poniżej 10 mln zł.
Podatek miałby objąć: budynki biurowe sklasyfikowanego w Klasyfikacji jako budynek biurowy (z wyłączeniem budynków urzędów pocztowych, urzędów miejskich, gminnych, samorządowych, ministerstw oraz budynków sądów i parlamentów – których podatek nie dotyczy) oraz budynki handlowo-usługowe sklasyfikowanego w Klasyfikacji jako budynek:
- centrum handlowe
- dom towarowy
- samodzielny sklep i butik
- pozostałe budynki handlowo-usługowe.
Projekt w żaden sposób nie uzależnia obowiązku płacenia podatku od tego, czy nieruchomość generuje przychody. Podatek trzeba zatem będzie zapłacić nawet wtedy, gdy przyjęty do użytkowania budynek komercyjny będzie stał niewykorzystany, a zatem nie będzie przynosił właścicielowi żadnych przychodów. Resort finansów zapowiedział natomiast modyfikację projektu w taki sposób, by z opodatkowania wyłączyć budynki wykorzystywane wyłącznie na potrzeby własne podatnika (np. siedzibę firmy).
Stawka podatku ma wynosić 0,035 proc. podstawy opodatkowania za każdy miesiąc (początkowo miało to być 0,5 proc. rocznie). Podstawę opodatkowania ma zaś stanowić przychód odpowiadający wartości początkowej środka trwałego ustalanej na pierwszy dzień każdego miesiąca wynikającej z prowadzonej ewidencji
Początkowo mówiło się o tym, że podatek będzie naliczany od wartości ponad 10 mln zł. W pierwotnym projekcie ograniczenia takiego nie było. Ostatecznie resort zapowiedział jednak modyfikacje projektu w tej części tak, aby podatek był naliczany od nadwyżki wartości ponad 10 mln zł. Oznacza to, że przy wartości początkowej nieruchomości wynoszącej np. 20 mln zł, podatek będzie płacony od 10 mln zł i wyniesie 42 tys. zł rocznie. Gdyby takiego zastrzeżenia nie było podatek naliczany byłby od wartości początkowej 20 mln zł i przy stawce 0,035 proc. miesięcznie wyniósłby 7 tys. zł miesięcznie i około 82 tys. zł rocznie.
Stawka 0,035 proc. miesięcznie pozornie nie wydaje się wysoka, jednak biorąc pod uwagę, że wartość nieruchomości, w których ulokowane są centra handlowe oraz duże biurowce przekracza często kilkaset milionów złotych, płacone podatki mogą być dużo wyższe i tak np. dla podstawy opodatkowania w wysokości wspomnianych 500 mln zł podatek wynosi 175 tys. zł miesięcznie (około 2,1 mln zł rocznie).
Teoretycznie podatek miałby być odliczany od płaconego CIT lub PIT (zaliczek i podatku rocznego). Czyli teoretycznie nie powinien zwiększać stopy opodatkowania. Dlatego resort finansów podkreśla neutralność tego rozwiązania. W większości przypadków tak jednak nie będzie. Nowy podatek miałby być bowiem wpłacony nawet wtedy, kiedy z punktu widzenia przepisów o podatku dochodowym, właściciel nieruchomości ponosi w danym roku stratę (a tak jest w przypadku większości nowych inwestycji, zysk i dochód do opodatkowania pojawia się z reguły dopiero w momencie sprzedaży nieruchomości), a zatem nie ma dochodu do opodatkowania. W takiej sytuacji właściciele takich nieruchomości płaciliby podatek dochodowy, nawet wtedy, gdy wykazują stratę, co pozwalało dotychczas na niepłacenie podatku w ogóle.
Nowe regulacje mogą też mieć wpływ na rozwój REIT-ów (Real Estate Investment Trust ) obniżając zysk. Przypomnijmy, że zgodnie z projektem polskim REIT-em będzie mogła zostać spółka akcyjna zarejestrowana na terenie Polski lub fundusz kapitałowy. Kapitał niezbędny do jego założenia to 50 mln złotych. Co najmniej 80 proc. przychodów ma pochodzić z wynajmu nieruchomości lub ich zbycia, a spółka będzie musiała posiadać co najmniej trzy nieruchomości i wypłacać co najmniej 90 proc. zysku za poprzedni rok w formie dywidendy. W ustawie tej przyjęto też odbiegający od standardowego sposób opodatkowania CIT. Podatek ma wynieść 8,5 proc. od dochodów uzyskanych przez spółkę rynku wynajmu nieruchomości bezpośrednio lub pośrednio z wynajmu nieruchomości lub ich części, w części wydatkowanej na wypłatę dywidend oraz innych należności z tytułu udziału w zyskach tej spółki.
Nowy sposób opodatkowania nieruchomości komercyjnych miałyby zacząć obowiązywać od 2018 roku.
Usługi doradcze i marketingowe nie będą w całości kosztem
Równie niekorzystne dla podatników zmiany zakłada drugi projekt. Resort zakłada, że do kosztów podatkowych będzie można zaliczyć wydatki na zakup usług niematerialnych, w tym doradczych i marketingowych, zakupu licencji i know-how, tylko do wysokości 3 mln zł rocznie (projekt zakłada 1,2 mln zł, ale resort finansów zapowiedział jego podniesienie). Wydatki ponad ten limit nie stanowiłyby kosztu obniżającego podstawę opodatkowania i w efekcie końcowym płacony podatek dochodowy. Chyba że podatnik wykaże, że są one bezpośrednio związane z wytwarzanym towarem lub świadczona usługą. Już w trakcie pracy nad projektem Ministerstwo Finansów zapowiedziało taką modyfikację planowanych przepisów, która pozwoli podatnikom przenosić nadwyżkę kosztów poniesionych w danym roku na przyszłe okresy (do 5 lat podatkowych).
Przepisy w żaden sposób nie definiują na czym ten bezpośredni związek miałby polegać, co otwiera oczywiście pole do szerokich i częstych sporów z fiskusem o zasadność zaliczenia określonych wydatków do kosztów. Nawet jednak gdyby podatnik był w stanie w bezpieczny sposób taki związek wykazać nie oznacza to jeszcze, że będzie w stanie zaliczyć do kosztów wszystkie takie wydatki. Nowe przepisy przewidują dodatkowe ograniczenie. Podatnik, który zapłaci więcej niż 3 mln zł za takie świadczenia (łącznie), będzie mógł traktować nadwyżkę jako koszt, ale tylko do kwoty stanowiącej 5 proc. zysku EBITDA (resort finansów zapowiedział, że w ostatecznej wersji przepisów ograniczenie to nie będzie dotyczyło wydatków do kwoty 3 mln zł). Ta ostatnia to suma dochodu uwzględnionego w podstawie opodatkowania, wysokości odpisów amortyzacyjnych zaliczonych w danym roku podatkowym do kosztów uzyskania przychodów oraz różnicy między przychodami i kosztami finansowania zewnętrznego.
Ostatnio resort zapowiedział, że zasad tych nie będzie stosować się do kosztów usług (w tym usług przetwarzania danych), opłat i licencji ponoszonych na rzecz podmiotów niepowiązanych z podatnikiem, w rozumieniu przepisów o podatkach dochodowych. To istotna zmiana, panowało bowiem powszechne przekonanie, że nowe przepisy zamiast uderzyć w nielegalne formy optymalizacji podatkowej, w znaczący sposób ograniczą działalność centrów usług ciągłych oraz firm doradczych i konsultingowych. Nowe wyłączenie zdaje się takiego niebezpieczeństwo neutralizować.
Również ta zmiana miałby dotyczyć obydwu ustaw o podatkach dochodowych (PIT i CIT) i zacząć obowiązywać od 2018 roku.