Podatek od wyprowadzki, podatek od niezrealizowanych zysków, podatek od pozbycia się potencjału wzbogacenia – pod takimi nazwami kryje się nowa danina, nad którą pracuje Ministerstwo Finansów. Mowa o znanym z zagranicznych systemów podatkowych podatku „exit tax”, którego polski rząd chce użyć w walce z optymalizacją podatkową polegającą na przenoszeniu przez podatnika aktywów przedsiębiorstwa, stałego zakładu czy rezydencji podatkowej do innego państwa. I choć podatek ten, z definicji, dotyczy jedynie takiego przeniesienia aktywów, z którym wiąże się utrata przez dane państwo prawa do opodatkowania dochodu powstałego przed wspomnianym przeniesieniem, to pomysł ministerstwa budzi wśród podatników niemałe wątpliwości co do zakresu opodatkowania.
Założenia tytułowego podatku zostały sformułowane w projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatkach dochodowych CIT i PIT, ustawy – Ordynacja podatkowa oraz o zmianie niektórych innych ustaw z dnia 24 sierpnia 2018 r. Idea wprowadzenia nowej daniny nie jest pionierskim pomysłem resortu finansów w Polsce – nie dość, że obowiązuje już w reżimach innych krajów m.in. w Niemczech, Holandii, czy w Irlandii, to jako państwo członkowskie jesteśmy zobligowani do wprowadzenia tzw. Exit tax do końca 2019 r. Obowiązek ten wynika z Dyrektywy Rady UE 2016/1164 mającej na celu przeciwdziałanie unikaniu opodatkowania (Dyrektywa ATAD).
Opodatkowaniu podatkiem od dochodów z niezrealizowanych zysków, zgodnie z projektowanymi zmianami w ustawach, podlegać będzie:
- przeniesienie składnika majątku poza terytorium Polski, w wyniku którego Polska traci w całości lub części prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia tego składnika majątku, przy czym przenoszony składnik majątku pozostaje własnością tego samego podmiotu;
- zmiana rezydencji podatkowej przez podatnika podlegającego w Polsce nieograniczonemu obowiązkowi podatkowemu, w wyniku której Polska w całości lub części traci prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia składnika majątku będącego własnością tego podatnika, w związku z przeniesieniem jego siedziby lub zarządu do innego państwa.
Podstawę opodatkowania tzw. Exit tax stanowić będzie suma dochodów z niezrealizowanych zysków ustalonych dla poszczególnych składników majątku (przez które należy również rozumieć przedsiębiorstwo lub jego zorganizowaną część).
W przypadku podatników CIT stawka podatku będzie wynosić 19% podstawy opodatkowania, zaś dla podatników PIT przewidziane będą dwie stawki: standardową 19% lub obniżoną 3% znajdującą zastosowanie, gdy nie ustala się wartości podatkowej składnika majątku. W przypadku osób fizycznych, podatek będzie naliczany dopiero po przekroczeniu progu w wysokości 2 mln złotych wartości aktywów.
Skoro już wiemy, że projektowany podatek ma objąć zarówno osoby prawne, jak i osoby fizyczne, nie sposób nie zarzucić projektowi zbyt szerokiego podejścia do implementacji dyrektywy ATAD. Zgodnie z Dyrektywą ATAD, jej regulacje powinny objąć swoim zakresem podatników CIT. Wobec takiego zakresu implementacji przewidzianego w dyrektywie ATAD projekt wykracza poza minimalny poziom ochrony przed agresywnym planowaniem podatkowym.
Proponowana regulacja może negatywnie wpłynąć na opłacalność transgranicznych restrukturyzacji o stricte biznesowym uzasadnieniu, a także zniechęcić zagraniczne podmioty do inwestowania w Polsce – przy podejmowaniu takiej decyzji znaczenie dla inwestorów będzie miała konieczność zapłaty w przyszłości omawianego podatku.
Wobec wspomnianych zastrzeżeń, mając na uwadze zapas czasowy w postaci dodatkowych dwunastu miesięcy (jak wspomniałem, dyrektywa ATAD obliguje nas do wprowadzenia nowego podatku do końca 2019 r.), zrozumiałe wydają się apele o przeprowadzenie osobnych prac legislacyjnych z szerokim udziałem partnerów społecznych, a tym samym o odłożenie w czasie wprowadzenia tzw. Exit tax w bardziej przemyślanym kształcie.