Rekrutacja wczoraj, dziś i jutro

Spread the love

Przed 1989 rokiem w Polsce nie funkcjonowały działy HR – za kwestie związane z zatrudnieniem pracowników odpowiadały działy kadrowo-płacowe, których głównym zadaniem było prowadzenie teczek personalnych, naliczanie wynagrodzeń itp. Powodem był powszechny obowiązek pracy – po skończeniu określonego wieku, należało się po prostu udać do zakładu, fabryki – często pośredniczyły w tym także szkoła czy wojsko i bez większych problemów posadę się dostawało.

Lepszą pracę (lepiej płatną) dostawali zwykle Ci, którzy mieli odpowiednio wysoko postawionych znajomych. Normą była praca w jednym miejscu aż do emerytury, a jeśli podejmowano już decyzję o zmianie to powodem była chęć polepszenia sobie warunków pracy.

Zmiany polityczno-gospodarcze w Polsce po 1989 roku miały ogromny wpływ na rynek pracy. Likwidowano zakłady, które do tej pory zatrudniały rzesze osób często bez ekonomicznego uzasadnienia. Od ludzi wymagano konkretnych kompetencji i umiejętności. Nieunikniony był więc znaczny wzrost stopy bezrobocia. Należy jednak pamiętać także o osobach, dla których okres przemian był wyjątkowo korzystny. Mam tu na myśli absolwentów studiów wyższych, przedsiębiorczych i znających języki obce – ta grupa była rozchwytywana przez polskich i dopiero wchodzących na rynek zagranicznych pracodawców.

Wraz z napływem zagranicznego kapitału, do Polski zawitały zachodnie poglądy na zarządzanie personelem. W firmach, początkowo tylko tych zagranicznych, zaczęły powstawać działy personalne, a w połowie lat 90-tych pojawił się rynek pośrednictwa rekrutacyjnego. Główną metodą pozyskiwania kandydatów były wówczas ogłoszenia w gazetach. Zainteresowane osoby przesyłały swoje aplikacje pocztą lub fizycznie przynosiły je do biura. Rekrutacje trwały dłużej niż obecnie i raczej skupiano się na poszukiwaniach lokalnych.

Czas wielkich zmian w obszarze rekrutacji

Ogromne zmiany w obszarze rekrutacji nastąpiły, gdy w Polsce na dobre pojawił się internet. Zaczęły powstawać serwisy z ogłoszeniami, choć początkowo wykorzystywano je tylko do poszukiwania kandydatów na wyższe stanowiska. Firmy coraz częściej decydowały się na korzystanie z usług firm rekrutacyjnych. Pojawiły się media społecznościowe. Z punktu widzenia rekrutacji, najistotniejsze były media zawodowe, czyli LinkedIn i GoldenLine. Obecnie rekruterzy nie wyobrażają sobie swojej pracy bez wykorzystywania internetu i wspomnianych mediów społecznościowych. Informacje o kandydatach i firmach są dostępne prawie na wyciągnięcie ręki, tradycyjna poczta została na dobre wyparta przez pocztę elektroniczną. Wszystkie to spowodowało, że projekty rekrutacyjne są realizowane znacznie szybciej i bez ograniczeń lokalizacyjnych. Możliwość prowadzenia wideokonferencji spowodowała, że zarówno spotkania z kandydatami jak i klientami mogą być prowadzone na odległość.

Marketing rekrutacyjny

Dziś rekrutacja coraz częściej czerpie z dokonań marketingu i sprzedaży. Kandydat stał się klientem, któremu trzeba „sprzedać” ofertę pracy. Mówi się o marketingu rekrutacyjnym, którym nazywa się wszystkie działania podejmowane w obszarze komunikacji zewnętrznej, które mają na celu zainteresowanie grupy docelowej pracą w danej organizacji. Pojawiają się coraz to nowsze i ciekawsze strategie pozyskiwania kandydatów. Korzysta się z viral marketingu (polegającego na wrzucaniu do sieci materiałów np. memów, które jak bodźce mają wywołać u kandydatów określoną reakcję), marketingu sensorycznego (którego celem jest wywołanie skojarzeń zmysłowych z rekrutacją lub pracą w danej firmie), buzz marketingu (działania firm mające na celu wytworzenie u kandydatów pozytywnych rekomendacji na temat pracy w danej firmie – tutaj korzysta się z opiniotwórczej siły blogerów lub vlogerów). Co więcej, wraca się do bezpośredniego kontaktu z kandydatami, mam tu na myśli tzw. scauting, polegający  na fizycznym docieraniu do kandydatów i przekazywaniu im informacji o ofercie w miejscach, które są dla nich tzw. strefą komfortu. Powszechniejsze stają się także rekrutacje przez zabawę (tzw. grywalizacja) oraz edu recruitment, polegający na edukacji potencjalnych kandydatów poprzez szkolenia i kursy i wyborze tych osób, które znacząco wyróżniają się na tle grupy. To oczywiście wiąże się z koniecznością zainwestowania w większą grupę kandydatów, ale oprócz możliwości wyboru najlepszych osób, edu recruitment wpływa pozytywnie na employer branding.

Rekrutacja przyszłości

Jak zmieni się rekrutacja w przeciągu kolejnych 10 – 15 lat? Z pewnością zwiększy się wykorzystanie nowoczesnych technologii. Wywiady rekrutacyjne będą odbywać się za pomocą hologramów 3D, dostępne będą detektory emocji, dzięki którym rekruter dostanie informacje na przykład o powodach małomówności kandydata (czy to nerwy czy po prostu słabe umiejętności komunikacyjne), będzie on także wiedział, kiedy kandydat mija się z prawdą. Dodatkowo, na większą skalę będą wykorzystywane Google Analytics, platformy SEO, by lepiej pozycjonować oferty pracy oraz Big Data, zbierające ogromne ilości informacji. Systemy sensorów, wykrywające w pobliżu obecność kandydata będą informować go o aktualnie prowadzonych rekrutacjach albo nawet dopasują konkretną ofertę do jego profilu zawodowego. Prawdopodobnie, na większą skalę dostępne będą algorytmy poprawiające jakość ogłoszeń i systemy informujące rekruterów o zwiększonej aktywności kandydatów w zakresie poszukiwania pracy.

Wszystko to na razie wydaję się być bardzo odległe, ale prawda jest taka, że większość z tych rozwiązań na dobre funkcjonuje już w sprzedaży i marketingu. W związku z tym, możemy spodziewać się, że kolejne zmiany technologiczne w rekrutacji to tylko kwestia czasu.

 

Niniejsze opracowanie zostało przygotowane wyłącznie w celach informacyjnych i ma charakter ogólny. Każdorazowo przed podjęciem działań na podstawie prezentowanych informacji rekomendujemy uzyskanie wiążącej opinii ekspertów TPA Poland.

Komentarze (1)

    Coraz więcej osób przenosi swoje rekrutacje do internetu, można zauważyć wzrastający trend poszukiwania osób w Social Mediach. Ja z tego faktu jestem zadowolona, daje mi to poczucie wartościowej. To pracodawcy muszą szukać teraz nas a nie my ich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *